czwartek, 29 września 2016

Megan Rainor #2



- Czasami zachowujesz się jak totalny dzieciak! Czy ty możesz mnie zostawić! Już nigdy Ci nie zaufam!
- Megan! To nie tak! Proszę.. daj mi to wytłumaczyć!
- Daj mi spokój!- krzyczałam biegnąc przed siebie. Nic nie widziałam przez zapłakane oczy. Nie ważne gdzie biegłam. I wtedy... wbiegłam na ulicę. Samochód nie zdążył wyhamować. Przez załzawione oczy widziałam tylko czerwone światło na przejściu dla pieszych.
 22 sierpnia
'WSPOMNIENIA'
*Znowu to samo. Ten sam sen. To samo uczucie, jakbym naprawdę tam była. Czy to się kiedyś skończy... To denerwujące.* Nie miałam ochoty wstawać. Głowa mi pękała! I to nieubłaganie! Położyłam się na plecach wpatrując się w sufit. Co było w nim tak ciekawego? Sama chciałabym siebie zapytać. Cóż.. na pewno był ciekawszy od tego bólu głowy! Przykryłam się kołdrą i zakryłam twarz poduszką. Odwróciłam jedynie leniwie głowę spoglądając na zegarek wiszący na ścianie. 12.40. *Nie mam na nic siły...Chyba nie robiłam nic takiego, żeby miało mi teraz głowę urwać! Chwila... a właściwie co ja robiłam wczoraj...? Pamiętam tylko, że szłam na imprezę z Oliverem... pojawił się Jayden... no i... chwila co było dalej? Wtedy podniosłam się lekko z poduszki. Wszystko sobie przypomniałam. Do moich oczu napłynęło przerażenie mieszające się z pojedynczą łzą. Pamiętam... jak wybiegłam z domu... i spotkałam tych kolesi... i wtedy on mnie uratował. Zostawił pod domem i...*
- POCAŁOWAŁ?!- krzyknęłam wstając energicznie z łóżka.- Co ja najlepszego zrobiłam?!
Nagle usłyszałam dziwny pomruk dochądzący spod mojego łóżka. *Boże wpadam już w jakieś paranoje hahaha...* zaśmiałam się niepokojąco.
- Czy ty musisz tak krzyczeć?!
- Co...?
- Chce spać...- powiedział chłopak wyłaniając się spod mojego łóżka.
- Ej chwila... co ty tu robisz?!
- Myślisz, że po tej akcji miałbym Cię zostawić samą w domu...?- powiedział powoli się podnosząc i spoglądając na mnie. Patrzył się na mnie jakby... jakby zobaczył nie wiadomo co. Momentalnie chłopak zrobił się cały czerwony i zakrył twarz rękoma. Spojrzałam na chłopaka pytająco.
- Megan... przepraszam nie wiedziałem...- powiedział lekko zażenowany. Nagle zdałam sobie sprawę z mojego stroju, w którym spałam. Znowu wtopa.... *Znowu to samo! Nie no poważnie to już dziwne. No co?! Myślicie, że po takich wydarzeniach miałam siłę przebierać się w piżamę?! Zdjęłam szybko ubrania i usnęłam w bieliźnie... Co w tym dziwnego? No chyba, że budzisz się w pokoju z chłopakiem! Który to tego jest bez koszuli!* Zrozumiałam całą sytuację i szybko zakryłam się kołdrą.
- Co robisz w moim pokoju?! To już podchodzi pod stalking! Dlaczego jesteś bez koszulki?!- wykrzyknęłam kryjąc rumieńce. *Powiem, że jego klata była boska!*
- Przepraszam. Tak wyszło... Bo wiesz martwiłem się o Ciebie. Jak tylko napisali mi, że Cię znaleźli szybko tutaj przybiegłem. Ogólnie chciałem pogadać ... no i przeprosić. Nie powinienem zabierać Cię na taką imprezę...- powiedział chłopak drapiąc się niezręcznie po karku.
- Nie mogłeś ze mną pogadać Na następny dzień?!
- Faktycznie... ale nie mogłem wytrzymać musiałem sprawdzić co z Tobą. No wiesz w końcu to moja wina...- powiedział szukając swojej koszuli.

- Dobra nie ważne.. ubierz się i idź stąd zanim ktoś Cię zauważy...- podeszłam do drzwi całkowicie zapominając, że jestem w samej bieliźnie.
- Kiedyś Ci ją oddam! Idź już!
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam opierającego się o ścianę na przeciwko mojego pokoju Jaydena. Tak trochę się zdziwił widząc Olivera bez koszulki i mnie w bieliźnie. Podszedł do Olivera i chwycił go za gardło podnosząc do góry.
- Co jej zrobiłeś piep***** zboczeńcu?!
- Jayden to nie tak... To nie to co myślisz!- powiedziałam powstrzymując chłopaka.
- A ty co znalazłaś sobie chłopczyka na jedną noc?!- powiedział patrząc na mnie tym pełnym wyrzutów wzrokiem.
- A co Cię to obchodzi?! Oliver przyszedł tylko zobaczyć co u mnie. A zresztą po co ja Ci się tłumaczę?!- krzyczałam na cały dom.
- Tak 'zobaczyć co u Ciebie' jasne! Fajnie się piep***siostrę Jacksona?! Co?!- skierował się z powrotem do Olivera.
- A co opowiedzieć ci ze szczegółami?- powiedział Oliver spoglądając triumfalnie. Jayden spojrzał na niego wkurzony i przywalił mu w twarz.
- I widzisz dlatego nie chce Cię zrozumieć! Znalazł się wielki pan i władca! A nawet jeśli bym to zrobiła to mało Ci do tego! Pogrążasz się w za szybkim wyciąganiu wniosków, księciuniu! A z reszta mam was wszystkich dość!- powiedziałam zatrzaskując im drzwi przed nosem. *Czy tylko ja mam takiego pecha? Czy tylko mi się wydaje?!* Wybrałam coś wygodnego do ubrania. Mianowicie czarne, krótkie spodenki i szarą bluzę z Adidasa. Wzięłam się za ogarnianie pokoju. Nagle z pościeli upadł mój telefon.
- 20 połączeń nieodebranych?! od Clary?!- darłam się jak opętana. Wykręciłam numer i szybko oddzwoniłam. 

- Wreszcie! dziewczyno wydzwaniam już do Ciebie od dobrych 3 godzin! Co się z tobą dzieje?!- krzyczała Clary przez telefon.
- Soryy... Spałam...
- Kto śpi o tej porze?! Ja tu na zawał schodzę a ty sobie śpisz?! Już miałam dzwonić do Jacksona co z Tobą!
- Dobra, dobra.... już mówiłam sory...- powiedziałam lekko zaspanym głosem.
- Wybieram się do Ciebie jutro. Mam nadzieję, że mnie przyjmiesz hahah
-Co...co? Że jutro?
- No tak. Chyba, że masz już jakieś plany.
- Nie no co ty! Wbijaj rodziców do końca tygodnia nie ma w domu.
- To jeszcze lepiej! Szykuję się jakaś domóweczka... a i jeszcze jedno, przyjeżdżam z Taylor.
- Jak to Taylor?! A z resztą nie ważne... dobra ja kończę jak coś do dzwoń.
- Narka!

Zapomniałam wspomnieć wcześniej... Clary to niezłe ziółko jeśli chodzi o imprezy. Chociaż nie narzekam. Przynajmniej jest ktoś z kim można się napić i nie gada ci nad uchem jak Jackson 'Nie pij tyle' albo 'Nie wypijesz tego. Za dużo w tym alkoholu!' Bla, bla, bla. A co do Taylor. Kuzynka Clary. Przyjechała z Florydy. Szczerze mówiąc nie przepadam za nią. Największa puszczalska jaką znam! No cóż, ale nic z tym nie zrobię. Zresztą pomyśleć, że Clary też taka była przed poznaniem Daniela... Domówka? Chyba mam dość imprez na razie, ale wiem, że ona nie da mi spokoju. Chociaż wcale nie muszę zapraszać jakiś podejrzanych typów... Dobra nie ważne.
* Jakbym mogła przegapić jakąś imprezę?! Największa dusza towarzystwa? Jestem gotowa nareszcie zaszaleć. Alkohol, fajna muza, przystojni chłopcy! Tak tego jedynie mi potrzeba!*Zeszłam na dół. Wzięłam z lodówki kubek lodów i rozłożyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś prymitywny serial, który o dziwo okazał się całkiem ciekawy.
- WITAM MOJĄ KOCHANĄ SIOSTRZYCZKĘ!
O mało co ze strachu kubek lodów nie wypadł mi z ręki. Spojrzałam na chłopaka wkurzonym spojrzeniem.
- Bardzo śmieszne... Nie krzycz tak głowa mi pęka!
- Oho widzę, że nieźle się tam naprułaś, siostrzyczko!
- Tam? To znaczy gdzie?- *Jeszcze by tego brakowało, żeby on się powiedział o całej akcji a przyrzekam nie wyszła bym z domu do końca życia!* Spojrzałam na niego lekko zaskoczona.
- No u Clary. Oliver mi wszytko powiedział. Co myślałaś, że się nie dowiem? Hahaha mam cię!-powiedział uderzając mnie złośliwie w ramię.
- Ha ha ha masz mnie...- odparłam z udawanym śmiechem.* Dzięki Ci Oliver! Jestem ci dłużna!*- Clary jutro przyjeżdża.
- Jak to? Nic o tym nie wiem!
- I byś się nie dowiedział, gdyby nie moja dobroduszność dla mojego ukochanego braciszka!- pogłaskałam chłopaka po głowie posyłając złośliwe spojrzenie.- Tylor też będzie...
- A tej tu brakowało! Myślałem, że nie przepadasz za nią...- spojrzał na mnie pytająco.
- Bo tak jest, ale cóż Clary ją lubi. Jakoś wytrzymam...- wymamrotałam pod nosem.
- Dobra pogadamy później! Ja lecę do Rebeki!
- Rebeki? Hmmm... która to? Fanka zespołu? Kelnerka z kawiarni czy może jakaś z imprezy? Hahahha- zaczęłam się śmiać
- Bardzo śmieszne... Ty lepiej zajmij się sobą smarkulo!- Rzucił zadziornie i wybiegł z domu.* O mało co się nie wydało...Hmmm a może skoczę do sklepu po coś na imprezę. Przydało by się kilka browarków...* Wstałam szybko, wyrzucając pusty kubek po lodzie i pobiegłam do pokoju. Ubrałam czarne dżinsy, czarna bluzkę i skórzaną kurtkę.* Może wezmę jeszcze okulary przeciwsłoneczne? Uznają mnie może za starszą...* Wzięłam plecak i wpakowałam do niego potrzebne rzeczy. Zbiegłam po schodach. I wtedy zobaczyłam go w kuchni. Było mi niezręcznie. Przed oczami stała mi tylko scena pocałunku.
- Chcesz kawę?- zapytał chłopak.
- Nie dzięki muszę lecieć...- powiedziałam pośpiesznie wychodząc z domu. Zza zakrętu wyjechał motocykl. Wszędzie go poznam! Uśmiechnęłam się zadziornie i pomachał do chłopaka. Zaparkował przed moim domem i zdjął kask.
- A ty co Megan? Wybierasz się gdzieś?- powiedział z grzeczności. Wiedziałam, że nie ma ochoty rozmawiać. To w końcu Dylan. Czego tu się spodziewać.
- Lecę do sklepu. Jutro przyjeżdża Clary, więc muszę się zaopatrzyć!- powiedziałam puszczając oczko do chłopaka. On ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił uśmiech. Dobrze wiedział o co mi chodzi.
Chłopak przeleciał po mnie wzrokiem i lekko się zaśmiał.
- Co cię niby tak śmieszy?!- powiedziałam wkurzona.
- W tym stroju wyglądasz na pewno na 'starszą'- powiedział powstrzymując śmiech. Przewróciłam oczami i powiedziałam do chłopaka:
- Widzę, że humorek Ci się zaostrzył. W końcu jakieś emocje! Brawo!- powiedziałam klaszcząc w ręce. Chłopak spojrzał na mnie cicho wzdychając.
- Dobra ja lecę do zoba.- powiedziałam mijając chłopaka. W oknie zauważyłam Jaydena. *A czemu by mu tu nie zrobić na złość?!* Chłopak patrzał na mnie jedynie wzrokiem mówiącym 'co ty tam z nim robisz?'. Uśmiechnęłam się zadziornie i zwróciłam się do Dylana.
- Co ty na to, może mnie podwieziesz? No i pomożesz mi w zakupach?- powiedziałam z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- No proszę! Nigdy nie jechałam na motorze!- powiedziałam robiąc smutna minkę.
- Ehh.. no dobra, ale ani słowa Jacksonowi! Mam zamiar jeszcze grać w tej kapeli!
Wzrok Jaydena był cały czas skierowany na nas.
- Dzięki!- powiedziałam całując Dylana w policzek. Spojrzałam na Jadena. Normalnie wrzał ze złości. *I co ja poradze na to, że uwielbiam mu robić na złość?* Spoglądając na minę Dylana zauważyłam tylko tą samą kamienną twarz co zawsze. Widocznie się tym nie przejął. I dobrze! Wsiadłam na motocykl. Jayden cały czas stał w oknie obserwując całą sytuację. Wtedy posłałam chłopakowi złośliwego buziaczka i założyłam kask. Objęłam Dylana rękami i zatrzymałam ręce na jego umięśnionej klacie. Spojrzałam w stronę Jaydena a ten normalnie jakby chciał wyskoczyć ze złości z okna. *Hahahha! Co za ubaw!*Dojechaliśmy na miejsce. Chłopak zaparkował na parkingu przed sklepem. Zszedł z motocykla i zdjął kask.
- Dobra czekaj tu ma mnie zaraz coś Ci załatwię.- powiedział każąc mi zostać. Dałam mu jedynie pieniądze i włączyłam muzykę na słuchawkach. * Pierwszy raz jechałam na takiej maszynie! Normalnie najlepsze co mnie w życiu spotkało. Taaa... prędkość, wiatr we włosach... To jest właśnie to co lubię! Adrenalina to podstawa!* Chłopaka długo nie było, więc zaczęłam się trochę niecierpliwić.* Cóż pewnie długa kolejka..* Zdjęłam kask i rozpuściłam włosy. Wiatr delikatnie przeczesywał moje włosy. * Nie no teraz czuję się już kompletnie jak w filmie!* Spojrzałam w niebo i uśmiechnęłam się sama do siebie. *Czy to nie przyjemne?* pomyślałam relaksując się i wyłączając myślenie. Było tak spokojnie. *Tego mi było trzeba...* Co jak co, ale wszystko kiedyś się kończy!
- Cześć, jestem Alan. A ty, słoneczko?- powiedział wysoki czarnowłosy chłopak podchodząc do mnie z bandą jakiś debili. Przewróciłam oczami podgłośniłam muzykę i założyłam z powrotem kask. Usłyszałam jedynie śmiech tych jego małp.
- No ej nie ignoruj mnie. Chciałbym tylko wiedzieć jak nazywa się ta ślicznotka co siedzi przede mną na motorze.- powiedział patrząc na chłopaków.- No nie bądź taka!
- Megan. Wystarczy?- powiedziałam zdejmując kask i posyłając w ich stronę wrogie spojrzenie.
- A więc Megan co powiesz na jakąś kawę?- powiedział
- Z tego co słyszałam to chciałeś tylko wiedzieć jak mam na imię. A teraz posłuchajcie mnie uważnie.- powiedziałam ledwo co ukrywając nerwy uśmieszkiem.- Nie interesują mnie tacy jak wy i nigdy nie zainteresują. Pedanciki.- powiedziałam krzyżując ręce.- A ty co musiałeś wziąć ze sobą swoje zwierzaczki bo co? Bo sam nie miałbyś odwagi podejść. Wybaczcie, ale chłopak powinien być męski a nie taka baba jak wy. Nawet ja jestem bardziej od was męska... Takie podrywy już dawno nie działają na dziewczyny.- puściłam chłopakowi oczko i udawałam, że robię coś na telefonie, żeby się w końcu odczepili.
- No widzisz tak się składa, że lubię takie 'męskie' i pyskate jak ty.- chłopak podszedł do mnie unosząc mój podbródek.
- Łapki przy sobie, lalusiu.- powiedziałam zabierając rękę chłopaka.- O Kochanie! Nareszcie! Ile można na Ciebie czekać?!- powiedziałam machając do Dylana niosącego browary. Wyglądał na trochę zdziwionego... nie raczej ZSZOKOWANEGO!
- To twój chłopak?- zapytał czarnowłosy.
- Myślisz, że przyjechałabym w tak obskurne miejsce z tak nieciekawym towarzystwem sama?- lustrowałam wszystkich wzrokiem z zadziornym uśmieszkiem. Podeszłam do Dylana i przytuliłam go.
- Proszę pomóż no!- wyszeptałam do chłopaka. Chyba zakumał o co chodzi.
- Wybacz, skarbie, ale była bardzo duża kolejka. Chyba Ci chłopcy Ci się nie naprzykrzają, co?- spojrzał na nich morderczym wzrokiem. Nie no mówię poważnie naprawdę MORDERCZYM!
- Spokojnie. Nie musisz urządzać ich tak jak tamtych co ze mną tylko rozmawiali. A właśnie wyszli już ze szpitala...? Nie złość Ci mili chłopcy chcieli zapytać jedynie o godzinę, prawda?- posłałam im triumfalny uśmieszek.
- Ta... właściwie to musimy już lecieć.- powiedział chłopak odchodząc z grupką małpiszonów. Obejrzeliśmy się jedynie z Dylanem za nimi i wybuchliśmy śmiechem.
   - 'Nie musisz urządzać ich tak jak tamtych co ze mną tylko rozmawiali. A właśnie wyszli już ze szpitala...?'- powiedział przedrzeźniając mnie.- To było genialne!- pierwszy raz widzę, żeby coś sprawiło mu tyle radochy. Aż sama się nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- A jednak masz poczucie humor.- spojrzałam na chłopaka z uśmiechem.
- Lubie zaskakiwać ludzi.- powiedział biorąc mnie na ręce i obracając w powietrzu.
- Ej przestań! Kręci mi się w głowie!- krzyczałam przeraźliwie się śmiejąc. * Nie wierzę, że to ten Dylan. Ten sam, który spławił mnie za schodach... Może coś go dobrego spotkało*
- Dobra to chyba czas wracać. Odwiozę Cię. Mam jeszcze coś do załatwienia.- powiedział stawiając mnie na ziemię. Włożyłam kask i wsiadłam na motor już pewniej obejmując chłopaka.
- Co powiesz na odrobinę szaleństwa?- powiedział chłopak odpalają motor.
- Szaleństwo to moje drugie imię!Pędziliśmy z taką prędkością. Wszystko rozmywało się pod wpływem prędkości. Było nieziemsko! Jeździliśmy po ulicach zbierając ostre zakręty. Nigdy nie czułam się tak wolna. Jak ptak, który uwolnił się z klatki. Niestety moja wolność dobiegła końca kiedy dojechaliśmy pod dom. Dylan z piskiem opon zahamował przed domem. Na zewnątrz wyszedł Jackson. Zobaczył Dylana i uśmiechnął się. Podszedł do niego bliżej.
- No, no Dylan co za laseczkę wyrwałeś może przedstawisz mi tą damę?- powiedział całując moją dłoń.
- Witam jestem Megan Rainor a ty przystojniaku?- powiedziałam ściągając kask. Posłałam mu całusa i wybuchłam śmiechem. *Szkoda, że nie widzieliście jego miny! Warta miliony!* Zeszłam z motoru i poklepałam Jacksona po ramieniu.
- No nie ładnie być tak niewiernym Rebece.- powiedziałam kuląc się ze śmiechu na drodze.
- Ty jesteś nienormalny?!- podszedł po Dylana patrząc mu prosto w oczy.- Masz zamiar ją zabić?! Woź sobie tym ustrojstwem jakieś inne osoby, ale nie Megan!
- Ej spokojnie, on tylko podwiózł mnie do sklepu. Nic się wielkiego nie stało.- próbowałam go uspokoić.
- Będę spokojny kiedy będziesz trzymać się z daleka od tego sprzętu!
- No tak bo przecież jestem małą dziewczynką i nie mam prawa do odrobiny szaleństwa..- powiedziałam przewracając oczami.
- Stary, przecież zawsze uważam. Nic by się nie stało. Pośmialiśmy się trochę i wróciliśmy. Spokojnie.- Dylan spojrzał na mnie porozumiewawczym wzrokiem i obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
- A Ciebie co tak śmieszy co?!- powiedział zwracając się do Dylana. Chyba był naprawdę wściekły. *O co tu się wkurzać? Jedynie krótka przejażdżka nic wielkiego. I o co tyle krzyku?*
- A pewnie nie powiedziałeś Megan.- powiedział Jackson a ja spojrzałam pytająco na Dylana.- Umówił się dzisiaj z dziewczyną, która od dawna mu się podoba! Dlatego dzisiaj tak świeci uśmiechem.- powiedział spoglądając na mnie. Dylan podrapał się niezręcznie po karku. *Czyli jednak prawda...*
- Skąd ta chęć zemsty co braciszku?- spojrzałam na Jacksona.- A i szczęścia życzę. Dziewczyny nie lubią nudziarzy bez emocji.- powiedziałam do Dylana odwracając się na pięcie. Weszłam do domu i zatrzymałam się przed moim pokojem. Zrobiło i się trochę smutno. Tak fajnie z nim spędziłam dzień. Myślałam, że naprawdę, że teraz naprawdę poznałam prawdziwego Dylana. Usiadłam na łóżku włączając laptopa.

                  17.30
Rozłożyłam się na łóżku, oglądając moje zdjęcia z Clary i Danielem porozwieszane na ścianie. Od razu chciało się śmiać i powspominać razem te chwile. Przejrzałam Tumblra i odstawiłam laptopa. W głowie siedziało mi tylko wspomnienie jak pojechaliśmy z rodzicami nad morze i Daniel bał się wyjść z wody bo zgubił majtki.
- HAHAHAHAH...- śmiałam się na cały głos. Lubiłam tak wspominać. Chwyciłam za gitarę. Nastroiłam struny i zaczęłam grać.
- Czy ja tu słyszę gitarę?- zauważyłam tylko wystający nos zza drzwi i od razu poznałam kto do.
- Właź gubicielu majtek! Hahahha...- przerwałam grę na gitarze ze względu nagłego napadu śmiechu.
- Mieliśmy już tego nigdy nie wspominać! Hahahha- zaczął się śmiać.
- Ej chwila, chwila czy to nie ta piosenka, którą śpiewałaś na konkursie talentów w czwartej klasie?
- DO KŁ DNIE- przeliterowałam złośliwie.
- Nie wiedziałem, że ciągle Hannah Montana Ci w głowie! Hahahha! Czekaj jak to szło
- NOł BADYS PORFEKT AJ GARET WORK IT!- Śpiewał przypominając mi mój nie za dobry występ. Śpiewał to takim niskim głosikiem, że ze śmiechu leżałam na ziemi.
- Nie było tak źle! Nie przesadzajmy!- rzuciłam w chłopaka poduszką.
- O nie teraz rozpętałaś prawdziwą wojnę!- zanim się obejrzałam dostałam poduszką prosto w twarz.Usiedliśmy sobie na dywanie grając w fife.
- Hej! Nie dam Ci się znowu pokonać!- krzyknęłam szturchając łokciem chłopaka.
- Ej to wbrew zasadom! Przez ciebie nie trafiłem bramki! Tak sobie pogrywasz?!-powiedział rzucając się na mnie i łaskocząc.
- Nie! Nie! Proszę przestań!- tarzaliśmy się po dywanie.
- Kurde już ta godzina?! Powinienem się zbierać! Obiecałam młodemu, że pomogę mu odrobić lekcje. Dobranoc, grubasku!- posłał mi buziaka a ja skrzyżowałam ręce udając foszka.
- A właśnie Daniel! Jutro przyjeżdża Clary z Taylor mógłbyś przyjechać po mnie rano i pojechalibyśmy po nie do centrum? Plisss...- zrobiłam oczy słodkiego szczeniaczka.
- Co?! Jak to Clary przyjeżdża?! Czemu nic o tym nie wiem?! Tak dawno się nie widzieliśmy warto byłoby powspominać stare czasy... A zresztą jutro nic takiego nie robię więc nie ma problemu.
- 8.30. Clary będzie czekać o 9 koło Star House.
- Spoko widzimy się jutro!- powiedział wychodząc. Poszłam się wykąpać i przebrać w piżamę. Rozłożyłam się leniwie na łóżku. *Jutro muszę wcześnie wstać powinnam już iść spać* Nakryłam się kołdrą i usnęłam.
                                       
 ***
- Ehh... która to już godzina.- powiedziałam zaspana spoglądając na zegarek.- 8.01?! Chyba sobie żarty robicie! Budzik mi nie zadzwonił!- wstałam jak poparzona i pobiegłam po łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Rozczesałam włosy i związałam je w dwa warkocze. Ubrałam białe potargane, białe spodenki i krótki czarny top. Pomalowałam rzęsy i zaczęłam szybko zbierać potrzebne rzeczy to torby.
- A ty gdzie się tak śpieszysz o tak wczesnej porze?- zapytał Jackson opierając się o futrynę.
- Nie mam czasu gadać! Miałam się spotkać z Danielem i mieliśmy jechać po Clary! Jestem spóźniona!- szybko wybiegłam z pokoju słysząc już chyba po raz piąty klakson samochodu. Wybiegłam z domu trzymając buty w ręce i wsiadłam do samochodu.
- Sorki za spóźnienie! Zaspałam...- powiedziałam ledwo żyjąc.
- Spoko, spoko, nie musiałaś aż tak się spieszyć wiesz zaczekałbym aż włożyłabyś przynajmniej buty hahhaha!- powiedział śmiejąc się z moich nie założonych butów.
- Masz zamiar kiedyś ruszyć? Zaraz przez to twoje śmieszkowanie będziemy spóźnieni i to nie przeze mnie tylko przez Ciebie!- powiedziałam wkurzona.
- Ktoś tu wstał lewą nóżką...- powiedział ruszając z piskiem opon.
- Daj mi już spokój!- powiedziałam wlepiając wzrok za szybę. Przez chwilę panowała trochę niezręczna cisza.
- Chyba wiem jak poprawić Ci humor!- powiedział nagle wyciągając płytę i wsuwając do odtwarzacza w samochodzie. Usłyszałam tylko Designer-Panda i od razu humor mi się poprawił.
- Za dobrze mnie znasz!- powiedziałam uśmiechając się szeroko do chłopaka. Przy tej piosence zawsze wariowaliśmy. To była nasza piosenka! Zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Aż ludzi patrzyli na nas jak na idiotów. Może dlatego, że jechaliśmy w odsłoniętym cabrio i muzyce puszczonej na fulla. Ale kogo to obchodzi?! Jak szaleć to szaleć!
Podjechaliśmy pod centrum handlowe, pod którym miała czekać na nas Clary z Taylor. Nagle usłyszeliśmy krzyk.
- Chyba wiem kto to Hahahha- zaczęliśmy się śmiać z Danielem. Podbiegła do nas krótkowłosa brunetka, którą oczywiście była Clary. Mówiąc 'nas' miałam bardziej  na myśli Daniela. Wspominałam, że już że jest w nim zakochana, prawda? Rzuciła mu się na szyję jak jakaś przylepa.*Czy miałam jej to za złe? Mówiąc szczerze nie. Od dawna kibicuję jej. Mam nadzieję, że będą razem...* Uniosłam kącik ust.
- A o swojej przyjaciółce już zapomniałaś, co?- powiedziałam krzyżując ręce.
- Jakbym mogła zapomnieć o mojej małej Megusi?!- powiedziała przesadnym tonem ruszając w moją stronę. Przytuliła mnie. Oderwała się ode mnie i przybiłyśmy sobie naszą sławną piąteczkę, która kończyła się klapsem w pośladek przyjaciółki.
- Ej ja też się chce tak z wami witać!- Powiedział Daniel robiąc smutną buźkę, której nikt nie mógł się oprzeć! Nie kłamię!
- Może kiedyś!- powiedziała Clary podśmiewując się słodko pod nosem. *I w takim momencie mam ochotę go zabić! Albo cofnąć do podstawówki gdzie uczą logicznego myślenia! Jak on może nie widzieć, że jej się podoba?!*
- Hej Taylor! Chodź do nas!- zawołała ją Clary. *Tak naprawdę o niej zapomniałam. Naprawdę. I wolałabym sobie o niej nie przypominać.* Dziewczyna od niechcenia przewróciła oczami i podeszłą do nas mówiąc jedynie 'Cześć'. I wróciła do piłowania swoich paznokietków! *Jakby Clary nie powiedziała mi, że to Taylor pewnie nie obeszło by się od jakiegoś złośliwego komentarza z mojej strony typu 'klub nocny w tamtą stronę'. Może wydawać się to przesadne ale to typowy plastik! Różowa za krótka miniówka, czarna obcisła bluzeczka i szpilki. Rozumiem, że każdy ma swój styl, ale nie przesadzajmy! A o charakterze już nie wspomnę... Oszczędzę sobie nerwów. Może jest wredna, co mi za bardzo nie przeszkadza bo sama jestem wredna, ale przynajmniej ja nie prężę się do każdego faceta na ulicy!*
- Cześć... - odparłam ozięble.
- To co dziewczyny jedziemy?- powiedział podekscytowany Daniel.
- Mogę prowadzić? No proszeee...- powiedziała Clary błagalnym wzrokiem.
- No dobra, ale później się zmieniamy bo jak gliny nas dopadną, że prowadzisz bez prawka to po nas!
- Jeeej!- dziewczyna udała się na miejsce kierowcy sprężystym krokiem. Taylor chciała usiąść na przednim miejscu, ale wślizgnęłam się tam pierwsza. Uśmiechnęłam się do niej a ona wkurzona poszła usiąść z tyłu. *O nie! Teraz mój czas na spędzenie czasu z przyjaciółką!* I tak właśnie znalazłam się na przodzie wariując razem z Clary. Daniel z Taylor siedzieli z tyłu. Daniel śpiewał z nami i tańczył do każdej piosenki, tylko damulka Taylor siedziała i pisała z kimś smsy.
Przyciszyłam muzykę. I rozłożyłam się na fotelu, przygniatając lekko nogi Taylor.
- A więc Clary co tam u Ciebie? Nie widziałyśmy się chyba wieczność! Opowiadaj!- powiedziałam wpatrując się w błękitne niebo.
- Jeśli 3 tygodnie to dla Ciebie wieczność... Wszytko po staremu jedynie Harry ostatnio po imprezie trochę przesadził i wjechał samochodem w drzewo. Na szczęście nic poważnego mu nie jest. Leży na razie w szpitalu. A z resztą opowiem Ci wszytko później na spokojnie.- powiedziała parkując samochód przed moim domem.
Wysiadłyśmy z samochodu i zabrałyśmy walizki. Oczywiście walizka Clary ważyła może Z TONĘ! Przypadło, że ja ją niosę. *Dlaczego każdy dostał coś lżejszego?* Nikt za bardzo nie zwracał na mnie uwagi. Daniel był bardzo zajęty rozmową z Clary a tej żmji nawet nie miałam zamiaru prosić o pomoc! Bo jeszcze paznokietki sobie połamie, biedna! Targałam się z tą walizką, aż w końcu dotargałam się po drzwi. Otarłam pot z czoła i próbowałam otworzyć drzwi nogą. Nagle ktoś wyrwał mi walizkę z ręki.
- Daj to. Dziewczyna nie powinna nosić takich ciężkich rzeczy!- powiedział wnosząc walizkę na górę.
- Dzięki. Poradziłabym sobie sama w końcu od czego ma się te bice.- Naprężyłam bicepsa a chłopak o mało co nie spadł ze schodów ze śmiechu.
- No dobra może nie są duże... ale na pewno silne!- krzyczałam z drzwi wejściowych. Odwróciłam się, żeby zapytać czy nie potrzebują pomocy. Clary patrzała na mnie tym wzrokiem. A Dylan tylko stał obok i przewracał oczami.
- To pomóc wam czy nie?!- powiedziałam wyrywając ich z transu.
- Nie, nie sami sobie poradzimy....- powiedzieli wchodząc do domu, a ja za nimi. Daniel zabrał walizki i zaniósł na górę. Clary stanęła koło mnie.
- A więc, który to twój chłopak? Ten w kuchni czy ten wytatuowany na kanapie? Chyba, że twój wybawca od walizek?- zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią błagalnie.
- Żad...
- Ja.- nagle zza moich pleców wyłonił się Jayden. Uśmiechając się i przytulając do siebie.
-  A jednak!- powiedziała uśmiechając się porozumiewawczo do mnie.
- On nie jest moim chłopakiem, spadaj Jayden!- wyrwałam się z jego uścisku.
- Chodź Clary idziemy.- Zaciągając dziewczynę na piętro, odwróciłam się i pokazałam chłopakowi język. Nagle ktoś zatrzymał nas łapiąc mnie za rękę.
- Jackson!- krzyknęła Clary i rzuciła mu się na szyję.
- Słuchajcie dziewczyny, jedziemy jutro całą grupą nad morze więc spakujcie się. O 9 w samochodzie. Kto pierwszy ten ma lepsze miejsce!
- Co? - trochę nie ogarnęłam sytuacji. Spojrzałam przerażonym wzrokiem na Jaydena, który posyłał mi zalotne spojrzenie.
- Ja nie..
- Jasne, że jedziemy! Świetny pomysł! Dobra to my lecimy się przygotować!- Clary mnie trochę wyprzedziła swoją wypowiedzią. Wzięła mnie za rękę i wciągnęła na górę do pokoju. *No to jestem w czarnej d...*
- To jeszcze lepsze od naszej planowanej domówki! Nawet nie wiesz jak się cieszę!- skakała po całym pokoju ze szczęścia.- A ty Taylor cieszysz się?- zapytała podchodząc do kuzynki.
- Obojętne. Nie chciałam tu przyjeżdżać.
- Oj no nie przesadzaj! Fajnie będzie!- krzyczała podekscytowana Clary.
- No i mogłaś nie przyjeżdżać...- mruknęłam pod nosem.
- Mówiłaś coś Megan?- odwróciła się do mnie rozpromieniona Clary.
- Nie nic.. pytałam tylko czy chcecie piwo?- wyjęłam z plecaka 3 piwa.
-Pewnie!

1 komentarz: